No i czas na finał. Już nogi weszły do... gdzie trzeba, a tu jeszcze czeka wspinaczka po mokrej trawie. No ale finał to finał. Poszło szybko. Dzięki za kesza!
Do samej skałki z krzyżem nie było aż tak trudno się wspiąć. Ale jak przeczytałem, gdzie jest kesz... No tak, to przecież kesz Gaga. Mokro, zimno, leje deszcz, a ja wspinam się po śliskiej skałce. Szybki wpis i powrót rakiem. Jestem z siebie dumny, że się nie połamałem!
Wspinając się po mokrych liściach, można wywinąć orła, a w najlepszym wypadku szybko zjechać do punktu startowego. Keszyk namierzony błyskawicznie. Dzięki za kesza!
Drugie podejście. Tym razem bezproblemowo namierzony kesz. Zostawiłem dwa krety, a obok stał strażnik kesza...