Urlop powoli się kończy, a że w tym roku wakacyjne plany nie wypaliły to trzeba się gdzieś ruszyć rowerem. Przy trwających igrzyskach ciężko znaleźć moment na jakiś wyjazd, ale dzisiaj znalazło się popołudniowe okienko na spontaniczną przejażdżkę w dobrze znanym kierunku. Na te mostki zwróciłem już uwagę przy poprzednich wizytach w okolicy. Maskowanie tradycyjnie fajne, ale niestety kesza znalazłem w częściach i bez logbooka. Nie wiem czy to zasługa tiktokowych asów czy jakiegoś zwierzaka... Złożyłem całość mniej więcej do kupy (nie wiem tylko gdzie powinien być ten metalowy uchwyt, który wypatrzyłem w trawie już po złożeniu kesza), włożyłem do środka kartkę z notesu, który miałem w sakwie i odłożyłem w najbliższe miejsce odpowiadające spojlerowi, ale to tymczasowa prowizorka - kesz niestety wymaga interwencji.
Urlop powoli się kończy, a że w tym roku wakacyjne plany nie wypaliły to trzeba się gdzieś ruszyć rowerem. Przy trwających igrzyskach ciężko znaleźć moment na jakiś wyjazd, ale dzisiaj znalazło się popołudniowe okienko na spontaniczną przejażdżkę w dobrze znanym kierunku. Na te mostki zwróciłem już uwagę przy poprzednich wizytach w okolicy. Marzy mi się przerobienie linii z Sulechowa do Konotopu w takim samym stylu jak 371 - wtedy obie by się gdzieś tutaj spotykały, ale to raczej sfera marzeń bez większych szans na realizację, a szkoda, bo powstawałyby świetna sieć rowerowa :(. Przy keszu pomógł mój wzrost i długie ręce - nie trzeba było zbytnio kombinować, ale mniejsi mogą mieć większy problem. Przy odkładaniu trzeba uważać, żeby zrobić to odpowiednią stroną - inaczej magnesy nie złapią.
Urlop powoli się kończy, a że w tym roku wakacyjne plany nie wypaliły to trzeba się gdzieś ruszyć rowerem. Przy trwających igrzyskach ciężko znaleźć moment na jakiś wyjazd, ale dzisiaj znalazło się popołudniowe okienko na spontaniczną przejażdżkę w dobrze znanym kierunku. Kesz na ulicy Sulechowskiej? Jedziem tam! ;) Ukrycie dobrze znane i lubiane.
Krótki spontaniczny popołudniowy wypad z niekeszującą siostrą do Łagowa. Na koniec dnia bardzo ładna kapliczka - lubię tego typu drewnianą architekturę. Szkoda tylko, że obiekt zamknięty i można go obejrzeć tylko z zewnątrz. Z keszem bez problemu - ukrycie oczywiste.
Krótki spontaniczny popołudniowy wypad z niekeszującą siostrą do Łagowa. Byłem tu pierwszy raz, maluch trafiony przypadkiem przy drugim przechodzeniu uliczką obok. Okaz cokolwiek osobliwy ;). Z keszem bez problemu - poszło błyskawicznie.
Krótki spontaniczny popołudniowy wypad z niekeszującą siostrą do Łagowa. Wow, rewelacyjny ten wąwóz - klimat jak w górach, świetna miejscówka. I trochę adrenaliny przy schodzeniu z jednego ze stromych zboczy ;). Kesza szybciej wypatrzyła siostra - jak próbowałem trochę wyżej.
Krótki spontaniczny popołudniowy wypad z niekeszującą siostrą do Łagowa. Po odczekaniu najbliższych spacerowiczów udało się wstrzelić w moment bez "widzów" i dość sprawnie podjąć kesza. Na zamek nie zaglądaliśmy, ale okolica bardzo ładna - podobało się.
Urlop jest to trzeba się w końcu wybrać na jakąś przejażdżkę rowerową i przy okazji jakieś kesze zaliczyć. Nie wiem czy to geoślepota czy kesza wcięło, ale mi się nie udało - spojler ze znaczkiem znaleziony, ale po ręcznym przekopaniu zagłębienia wokół niczego nie znalazłem. Może to zmęczenie, a może faktycznie zniknął - kolejni keszerzy zweryfikują.
Urlop jest to trzeba się w końcu wybrać na jakąś przejażdżkę rowerową i przy okazji jakieś kesze zaliczyć. Z rowerem bez szans najmniejszych - doszedłem do miejsca, gdzie GPS pokazywał jeszcze dobre 100 metrów przedzierania się przez to bobrze pobojowisko i musiałem odpuścić. Szkoda, może kiedyś będzie okazja trafić tu w bardziej sprzyjających okolicznościach.
Urlop jest to trzeba się w końcu wybrać na jakąś przejażdżkę rowerową i przy okazji jakieś kesze zaliczyć. Tu miałem problem z ustaleniem dojścia - najpierw próbowałem niepotrzebnie od strony drogi leśnej, ale tam zagajnik skutecznie to utrudnia, a później okazało się, że wystarczyło iść "na przełaj" od drogi rowerowej. Sam cmentarz robi wrażenie - szczególnie grób, na środku którego wyrosło sobie drzewko. Szkoda tylko, że miasto nie dba o takie lokalizacje i nawet głupiej tablicy informacyjnej postawić tu nie potrafi...
Urlop powoli się kończy, a że w tym roku wakacyjne plany nie wypaliły to trzeba się gdzieś ruszyć rowerem. Przy trwających igrzyskach ciężko znaleźć moment na jakiś wyjazd, ale dzisiaj znalazło się popołudniowe okienko na spontaniczną przejażdżkę w dobrze znanym kierunku. Na te mostki zwróciłem już uwagę przy poprzednich wizytach w okolicy. Maskowanie tradycyjnie fajne, ale niestety kesza znalazłem w częściach i bez logbooka. Nie wiem czy to zasługa tiktokowych asów czy jakiegoś zwierzaka... Złożyłem całość mniej więcej do kupy (nie wiem tylko gdzie powinien być ten metalowy uchwyt, który wypatrzyłem w trawie już po złożeniu kesza), włożyłem do środka kartkę z notesu, który miałem w sakwie i odłożyłem w najbliższe miejsce odpowiadające spojlerowi, ale to tymczasowa prowizorka - kesz niestety wymaga interwencji.