Pięknie finał ze wspaniałymi widokami. Dużo by pisać, ale lepiej przyjechać i zobaczyć:)

Najpierw keszyk, potem popas:) Przyjemnie się zaczyna nasza przygoda:)

Bez pęsety się nie obeszło;)

Ludziki po wodę zjeżdżają, a woda ponoć nie przebadana.

Znów mnie burki obszczekały

Nie było tak trudno. Logbook mokry... choć dziwne, bo pudełko szczelne, a ja nie wziąłem nic ze sobą:(

Wyliczenia popsuł Marios, słowami: " Gdzieś tam";)

Marios kończy ścieżkę, ja odhaczam kolejnego. Kiedyś tu wrócę;)
Oryginały na miejscu

W asyście lokalsów:)

Ciekawostka nie z tej ziemi.