Przypadkowym zrządzeniem losu znalazłem się na dworcu w Katowicach. Po raz pierwszy z resztą po jego remoncie.
Podchodząc do wieży dostrzegłem znak o braku przejścia. Myślę sobie "no ładnie jak jest pod wieżą to mnie tu zaraz SOK-iści przeczągają" , ale nie było tak źle.
Mikrus znaleziony, ale tego zbitka papierków nie dałem rady wyłuskać mam wprawdzie fotki, ale wolę nie publikować. Za to zdjęcie wieży wkleję ????
Też zgłoszę konieczność serwisu. Może następny poszukiwacz zwróci na to uwagę i profilaktycznie zabierze że sobą logbook zastępczy
Sarna złowiona. Tutaj to dopiero na miejscu człowiek sobie uświadamia że trzeba przejść kawał drogi :-) Zdobywając kesza kiedy ma się ograniczony czas nogi mogą rozboleć nawet jeśli kawałek podjedzie się autem. Zakazu wjazdu do lasu wprawdzie nie zauważyłem ale wolałem odpuścić.
Miejscówka fajna ale wydaje mi się że raczej dla miejscowych i czasem zagubionych grzybiarzy bo jest na tyle daleko oddalona od głównego duktu (i tak schowana )że raczej wątpię by z premedytacją podjechał tutaj ktoś inny niż keszer. Ja ją dodaje do miejsc na potencjalny piknik ;-)
Wpadłem tu na chwilę z nadzieją że spotkam to jeszcze swojego kapitana. Niestety nie było mi to dane stąd pytanie kto pomoże bohaterowi :-). Kesz przyprawił mnie o zawrót głowy i małe dejavu. Muszę przyznać że ojciec założyciel świetnie zna swój teren. Pozdrawiam serdecznie i lecę dalej
Miało być wczesnoporanny spacer przed pracą a tymczasem wyszedł drive. Infrastruktura drogowa przypomina mi nieco autostradę A4 jeszcze sprzed paru lat ale zasadniczo udało mi się nieźle przybliżyć do celu. Ostatnio do wież docierałem ładnych parę lat temu od drugiej strony. Kto by pomyślał że kiedyś będę tu zdobywał kesza.
O poranku świetne widoczki. Polecam i dziękuję.