Open source item tracking for all geocaching platforms
Tracklog moich przygód keszerskich:) A tracklog of my caching adventures:)
Caption: = start = trip points = recently seen
Kolejna wyprawa - Sopot, tym razem ze Świeżym, który do tego logbooka wpisał się jako Dr. Fresh. Sam kesza zrobiłem jakiś miesiąc temu, ale chciałem sprawić przyjemność młodemu współkeszerowi, pokazując mu tego przezajebiaszczego kesza - szczególnie, że byliśmy po dwóch nieudanych skrzynkach (Park Północny oraz Park Południowy), mając jedynie dwa nędzne monciakowe wirtuale na koncie.
Niestety, znowu wybrałem nie to wejście i Świeży trochę się zmoczył. :)
No i wreszcie to. Pomimo złej pogody, postanowiłem, że zdobędę tego kesza, nawet, gdy zobaczyłem, że to multak. Szczęśliwie, podpowiedzi były dokładne, a tam, gdzie nie były, pomagał instynkt keszerski, który działał jakby na wyższych obrotach. Nawet pomimo, że finał był pod ziemią (mam najmniejsze doświadczenie w podziemnych keszach) udało się kopać dokładnie tam, gdzie trzeba (oczywiście przy wcześniejszym rekonesansie kłujkowym). Przyjemna wyprawa, chociaż chwilę po tym, jak zakopałem finał, do deszczu dołączył śnieg, aby niedługo wyprzeć go zupełnie i wzrosnąć do rangi wiosennej śnieżycy... ale to już zupełnie inna historia.
Dom Lecha Wałęsy. Gdyby nie ten kesz, w życiu bym o tym nie wiedział, pewnie nawet bym tego miejsca nie odwiedził. Geocaching daje bardzo dużo możliwości eksploracji.
Sam kesz podjęty lekko jak wiatr, który zresztą wraz z deszczem czynił poszukiwania niezbyt przyjemnymi.
Odwiedziłem katalog kartkowy Uniwersytetu Gdańskiego. Poczułem niewątpliwą satysfakcję i pewną wyższość - to, jak tam wygląda wydział Matematyki, Fizyki i Informatyki, a jak u nas, to trochę niebo a ziemia. Przy czym może widziałem nie to, co widzieć powinienem :) a 'ładna' część wydziału jest gdzie indziej.
Tak czy siak - spodziewałem się pewnych trudności, ale poszło całkiem łatwo. Uśmiałem się, widząc etykietę kartki, w której schowany był logbook... wyjątkowy kesz:)
Odwiedzona podczas oczekiwania na autobus. Pierwszy raz zobaczyłem ją w nowej formie i w nowym miejscu. Paweł wpisał się do logu, gdyż ostatnio nie miał okazji. Sądzę, że to miejsce jest znacznie lepsze, kesz jest mniej narażony na zamoczenie.
Co ciekawe, z miejsca ukrycia kesza łatwo wejść po ogrodzeniu i starych zawiasach na chodnik:)
Udało się wejść na teren muzeum bez opłaty - miejsce, gdzie znajduje się armatka, jest bezpłatne. Nie udało się znaleźć Klucza Praciapaana, za to osobiście kręciłem armatką i wystrzeliliśmy się w miejsce schowania kesza. Trochę dookoła, ale zawsze.
Co ciekawe - ochrona zdaje sobie sprawę z operacji Klanu Keszerskiego, i ich nie popiera. Trzeba było zamaskować się jako studenci wydziału Oceanotechnologii i Okrętownictwa.
Wraz z Pamezem znalazłem Starą Rzeźnię w Gdańsku. Wspaniałe miejsce, niesamowity, postapokaliptyczny klimat. Dzierżenie znalezionego kija przypominającego miecz dodało odwagi do zwiedzania pomimo możliwości pojawienia się "Panów Pijących Piwko". Prawdziwy Dungeon Crawling:)
Dobyta za drugim razem. Trzeba było doczytać, że GPS nic nie da, i zerknąć na zdjątko. Spotkaliśmy jakichś ludzi, którzy mówili, że 'też tego szukają', ale nie potrafili podać swoich nicków. Dziwne, sądzę, że może keszują, ale z jakimś 'keszerem-bramą', który załatwia za nich kontakt ze 'światem zewnętrznym', oni zaś jedynie wykonują pracę w terenie. Można i tak.