Posiedział u mnie parę dni i stwierdził,że wpadłby do Kruszwicy do kuzynek na jakiegoś" Popiela w sosie własnym".Podjechaliśmy więc do KŻ Energetyk wsiedliśmy na żaglówkę i płyniemy. Płyniemy , jedno jezioro drugie a GK jakiś taki markotny,skurczył się na ławeczce nic nie mówi i tylko po krzakach tak jakoś dziwnie się gapi.W kanale Warta-Gopło dał nura w krzaki i tyle go widziałem.Szkoda, że sie nie pożegnał.To pewnie przez te komary a może miał chorobę morską, krety to raczej nie są wodne byty.
PS. Dostałem SMS-a, szuka Mistrza Yody chce zostać Young Jodi przebyw w OP1946 . Powodzenia