Coś nie tak z obliczeniem kordów? Wędrując po Łagiewnikach, zaszedłem i tutaj. Co prawda maskowanie ostatecznie rozpadło się na stertę balasków, ale kesz jest dalej na miejscu. Niezbędna łopatka.
Przy okazji wędrówki po Łagiewnikach. Okolica ponownie się zmieniła. Wiatrołomy pousuwali, przeorywujac charakterystyczne punkty. Trochę to trwało nim znalazłem kesza. Włożyłem oryginalny logbook zabierając duplikat (w międzyczasie nikogo tu nie było). Oryginalne maskowanie ostatecznie sìę rozpadło. Przymaskowałem takimi trzema. Pozdrawiam.
Nie ze mną takie numery! Szybciutko. Dzięki i pozdrawiam.