Ponieważ wczoraj nie udało się dotrzeć do finału, dzisiaj po pracy postanowiłam podjechać na Szachty i dokonczyć to co zaczęliśmy... Dzisiaj pogoda cudna więc przy drugim etapie, który wczoraj mnie pokonał (ale za potwierdzeniem autorki, wiedziałam że dobrze szukałam) musiałam troszkę poczekać aż na horyzoncie nie będzie żadnego mugola. Trochę się namęczyłam ale było warto... Finał znaleziony bez problemów i to w ustronnym miejscu, niestety tak ustronnym, że trzeba było uważać gdzie stawiać stopy :( Skrzynka bardzo fajna i na kordach:) Oczywiście leci zielone i ogromne brawa dla matki założycielki :) Dziękujemy bardzo, pozdrawiamy i do zobaczenia gdzieś na szlaku.