W końcu trafił się bardzo fajny keszyk w bardzo fajnym miejscu.Choć oko wielkiego brata na nas zerka po drodze to jest to pierwszy Pomorski kesz którego podejmuję bez strachu o spalenie. I bez czajnik się jak złodziej.
Wczoraj na nim siedziałem. A naprzeciwko mnie siedziała starsza pani przeszywająca mnie srogim spojrzeniem.
Każdy by odpuścił.
Dziś nad ranem bez problemu. Babcia na szczęście poszła.
Futrzasty brzuch będzie się tu czuł jak u siebie w domu.