Historia autentyczna, zasłyszana na zjeździe rodzinnym. Rzecz działa się W pewnym nadmorskim miasteczku, którego nazwę wszyscy znamy, w latach 70-tych. Jednak na potrzeby tego kesza możemy sobie wyobrazić, że to właśnie domek Bartek jest siedzibą bohaterki naszej historii.
Otóż, lata 70-te, po studiach, do nadmorskiego miasteczka trafia młodziutka pani stomatolog. W owych czasach opieka medyczna wyglądała nieco inaczej, niż obecnie i każdy zakład pracy miał zakładowego lekarza i dentystę. Nadszedł czas okresowych przeglądów stomatologicznych dla pracownic patroszarni ryb. Panie przybyły, w poczekalni zostawiały fartuchy, gdyż ślady pracy nie ułatwiały wykonania zadania w gabinecie.
W końcu wchodzi piękna, zadbana i elegancka kobieta. Pani doktor zaczyna przegląd, patrzy, a tu brakuje górnych jedynek i dwójek... Poza tym uzębienie w świetnym stanie. Pyta więc pacjentkę, dlaczego nie wstawi sobie zębów, w końcu elegancka paniusia, a tu takie coś! Pacjentka odpowiada, że w pracy by jej przeszkadzały! Pani doktor nic z tego nie zrozumiała i po wyjściu pacjentki pyta starszą, miejscową pomoc stomatologiczną, o co chodzi. Ta zaś obwieściła, że to przecież Paloma! Lokalna kobieta, która żadnej pracy się nie boi i wykonuje najstarszy zawód świata. Młoda lekarka spłonęła rumieńcem. Paloma, zawsze widząc swoją dentystę na ulicy, z daleka krzyczała: Dzień dobry, pani doktor! A pani doktor oblewała się kolejnymi rumieńcami.
Pewnego dnia Paloma poznała kapitana żeglugi morskiej, Roma, ale wtedy mówiło się, że to Cygan. Kapitan pływał po morzach, do Palmy przyjeżdżał, gdy wracał na ląd, Paloma pracowała w patroszarni i w tym drugim fachu, i lata mijały.
Pewnego razu kapitan wraca, idzie do Palomy, a tam cicho, głucho.... Pyta więc sąsiadów... Paloma umarła! Kapitan chciał natychmiast na cmentarz, ale okazało się, że Palomy nie pochowano na cmentarzu w miasteczku, tylko na jakiejś pobliskiej wsi. Kapitan nie mógł tego przeboleć. Pojechał na wiejski cmentarzy, poszedł do księdza i w końcu ubłagał przeniesienie Palomy na cmentarz w miasteczku. Kapitan zarzekał się, że nigdy nikogo nie kochał tak, jak Palomy.
Na miejskim cmentarzu postawił okazały pomnik, typowo cygański, z pięknym malowidłem Palomy i tam ją przeniósł. Druga strona pomnika jest z malowidłem kapitana, z olbrzymią, kapitańską brodą. Chciał być pochowany ze swoją ukochaną. Wiele lat minęło, kapitan nadal żyje, więc na swoją Palomę musi jeszcze zaczekać.
Kesz:
Uwaga! Kesz w nowej lokalizacji! Poprzednią pochłonęła matka natura, drzewo padło na Palomę!
Kordy leśne +/- 20m.
Aby dostać się do Palomy, musisz:
Znać ilość samogłosek w jej imieniu
Znać ilość spółgłosek w jej imieniu
Znać ilość liter w jej imieniu.
Reszta wyjaśni się sama na miejscu
Na koniec pomieszaj wszystko, niech inni też mają zabawę!