Na przełomie 1942 i 1943 roku struktury Polskiego Państwa Podziemnego, tak cywilne jak i wojskowe są już dobrze zorganizowane i rozbudowane. Niemniej szeregi oddziałów cały czas się powiększają – przybywają nowi, przeważnie młodzi ludzie, przybywa sprzętu. Trzeba zapoznać ich z obsługą broni, ale także ze sprzętem wojskowym . Takim sprzętem są chociażby różnego rodzaju radiostacje i inne urządzenia do przekazywania informacji, tak na polu walki, jak i poza nim .
Jedną z takich drużyn łączności utworzyli wybrani żołnierze z pięciu kompanii III – go baonu 7 pp AK – „ Garłuch” . W jej skład weszli dowódca drużyny Tadeusz Połomski ps. „ Stefan” , Wacław Banasiak ps. „ Ziuk”, Jerzy Pieńkowski ps. „ Jocker”, Jerzy Orłowski ps. Nagan” , Jan Koćmil ps. „ Dąb”, Wojciech Kawecki ps. „ Gladius” oraz Zygmunt Cherubin , Stefan Przychodzki i Wacław Beczek żołnierze – łącznościowcy , których pseudonimów nie ustalono .
Na początku szkolenia specjalistycznego z zakresu łączności , drużyna zapoznała się z teoretyczną częścią zajęć . Zajęcia te odbywały się w warszawskim mieszkaniu dowódcy grupy przy ul . Złotej 62. Po zakończeniu teoretycznej części szkolenia , zajęcia przeniesiono w teren , poza Warszawę . Pierwsze ćwiczenia praktyczne odbyły się lasach wawerskich , dziś będących w granicach Warszawy . Po pomyślnym przeprowadzeniu zajęć w terenie zalesionym , postanowiono ponowić ćwiczenia , ale już na obszarze otwartym , wśród pół i łąk . Wybór padł na tereny nadwiślańskie , położone w okolicach Kępy Zawadowskiej w gminie Wilanów . Co sprawiło , że wybór padł na tę okolicę – nie wiadomo . Wiadomo natomiast , że nie dokonano rozpoznania pod względem bezpieczeństwa . Gdyby ćwiczenia poprzedzono choćby pobieżnym wywiadem – rozpoznaniem , od razu zorientowano by się , że okolicę zamieszkują Niemcy – volksdeutsche ściśle współpracujący z gestapo .
Niestety , gdy nie uzbrojeni łącznościowcy przybyli przed południem 11 kwietnia 1943 r. na ten teren , o tym nie wiedzieli . Dowódca „ Stefan” nie wystawił nawet czujki czy obserwatora , który mógłby w porę zasygnalizować o zbliżającym się niebezpieczeństwie . Ćwiczący żołnierze zostali całkowicie zaskoczeni , otaczał ich pierścień dwudziestu uzbrojonych w karabiny cywili i jeden w mundurze gestapo .Byli to Niemcy , mieszkańcy pobliskich Kęp – Zawadowskiej i Latoszkowej . Kawecki i Pieńkowski próbowali ucieczki , ale udaremnił ją gestapowiec uzbrojony w pistolet maszynowy . Był to najprawdopodobniej mieszkaniec jednej z Kęp , ponieważ zwracał się do pozostałych po imieniu .
Gdy grupa została już zaaresztowana , z okolicznych zabudowań nadciągnęły , wrogo nastawione do zatrzymanych , kobiety i dzieci , by ich zobaczyć . Koloniści niemieccy nie wiedząc do końca z kim maja do czynienia, utrzymywali do zatrzymanych kursantów dystans. Powiadomili o wydarzeniu posterunek w Wilanowie , z którego po pewnym czasie przyjechali na rowerach , czterej policjanci . Również z Warszawy przybyło samochodem dziewięciu gestapowców , powiadomionych zapewne telefonicznie .
Ostrożność kolonistów i czas , który upłynął do przyjazdu żandarmów , pozwoliły żołnierzom na pozbycie się trefnych przedmiotów ze swoich kieszeni .
Po przybyciu gestapowców zaczęło się ostre przesłuchanie , z biciem i kopaniem zatrzymanych . Niemców interesowało głównie to , z jakiej organizacji pochodzą i jaki był cel ich przybycia w te okolice . Nie mogąc biciem uzyskać od zatrzymanych żadnych informacji , Niemcy postanowili sfingować ich egzekucję . W tym celu popędzili zatrzymanych nad brzeg Wisły , gdzie ustawiono ich twarzą do wody , jednocześnie za ich plecami przeładowując broń . Jeden z Niemców odezwał się do zatrzymanych : „ Jak nie chcecie mówić , to was zastrzelimy i wrzucimy do Wisły”.
W tym czasie Wisłą w górę rzeki przepływał statek pasażerski , a na jego pokładzie stało wielu pasażerów przyglądających się wydarzeniom na brzegu Wisły .
Gdy statek znajdował się naprzeciwko zatrzymanych , jeden z nich podniósł rękę do góry chcąc poprosić żandarmów o możliwość udania się na stronę . Niemcy odczytali ten gest jako próbę porozumienia się z pasażerami statku . Wobec tego , gestapowcy postanowili zatrzymać statek do kontroli . Użyli do tego broni , strzelając w powietrze . Po przybiciu statku do brzegu , weszli na jego pokład dokonując sprawdzenia tożsamości i pobieżnej jego rewizji . Wśród podróżujących statkiem , był sąsiad Wojciecha Kaweckiego , który dowiedziawszy się o jego aresztowaniu , powiadomił o incydencje nad Wisłą , jego rodziców . W czasie gdy statek i jego pasażerowie byli sprawdzani przez gestapowców , zatrzymanych konspiratorów – łącznościowców , pilnowali uzbrojeni volksdeutsche . Po skończeniu przeszukania , Niemcy pozwolili kapitanowi statku na kontynuowanie rejsu . Po zejściu ze statku załadowali zatrzymanych żołnierzy na ciężarówkę i odjechali z nimi w kierunku Warszawy . Była godzina 17.00 . Całe to wydarzenie miało miejsce w okolicach , gdzie dziś znajduje się wysypisko popiołów elektrociepłowni Siekierki .
Aresztowanych przewieziono do siedziby gestapo mieszczącej się w Alei Szucha , przeprowadzając indywidualne przesłuchania . Następnie , już wieczorem przewieziono wszystkich na Pawiak . Na miejscu została im wymierzona kara w postaci 25 batów na jednego , wykonana przez Ukraińca w służbie SS . Po miesiącu brutalnego śledztwa 13 maja 1943 r. , żołnierze „ Garłucha” wraz z dużą grupą innych więźniów , zostali przewiezieni do Niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu .
Części z nich udało się przeżyć wojnę :
Tadeusz Połomski „ Stefan” – przebywał w Oświęcimiu , Karlsruhe , Stuttgarcie i w Ulmie . Po wojnie w Warszawie .
Jerzy Pieńkowski „ Jocker” – nr oświęcimski 121574 . Więziony w Oświęcimiu – Buna , uciekł z niego i w lipcu 1944 r. dotarł do Warszawy . Zdążył wziąć udział w Powstaniu Warszawskim . Walczył do jego kapitulacji . Po pobycie w obozie powrócił do Warszawy .
Wacław Banasiak „ Ziuk”- nr oświęcimski 121370 . Przeżył również Oranienburg , Sachsahausen i Dessau . Po wojnie w Warszawie .
Jan Orłowski „ Nagan” – zginął w czasie ewakuacji Oświęcimia .
Wojciech Kawecki „ Glaudius” – nr oświęcimski 121466 . Przeżył obozy koncentracyjne , powrócił do Stolicy .
Jan Koćmil „ Dąb” – zmarł w Oświęcimiu .
Wacław Beczek – nr oświęcimski 121374 . W obozie pracował w komandzie ogrodniczym . Po jesieni 1944 r. jego losy są nie znane .
Zygmunt Cherubin – nr oświęcimski 121442 , przeżył obozy , powrócił do Warszawy .
Stefan Przychodzki – przeżył Oświęcim , po wojnie mieszkał w Warszawie
Następny kesz serii GC5OKRQ