Poniedziałkowe keszowanie po ZG. Czas na zabawę z drzonkowskimi mostami, które długo czekały na liście "do zrobienia", a i co tam jeszcze w okolicy jest też trzeba odhaczyć. Tutaj poszło zaskakująco sprawnie, keszyk ukazał się właściwie od razu. Solidna wielkość to dorzuciłem krecika.
Poniedziałkowe keszowanie po ZG. No to zaczynamy zabawę z drzonkowskimi mostami, które długo czekały na liście "do zrobienia". Na początek sprawnie udało się wytypować podejrzany płotek chociaż już na nim keszyk znalazł się w ostatnim macanym miejscu. Czyli w sumie standard ;)
Poniedziałkowe keszowanie po ZG. Po transferze MZK-ą (Matko jedyna - kiedy ja ostatni raz korzystałem z zielonogórskiego MZK?! Chyba ładnych parę lat temu jak jechałem w przeciwnym kierunku wracając z biegu do Drzonkowa ;)) dotarłem do głównego celu dzisiejszego wyjazdu, czyli Drzonkowa. No kawałek przed, bo przecież nie ominę tego kesza jak już tu dotarłem. Patrząc na mapę obawiałem się jak będzie z dotarciem w okolice kordów, ale da się dojść bezproblemowo ścieżką. O tej porze roku na szczęście bez wszelkiej maści latająco-gryzących stworzeń, a zielska zdecydowanie mniej. Z keszem dość sprawnie choć oczywiście zacząłem od niewłaściwej strony. Logbook to już prawie jak harmonijka pognieciony, ale daje radę. Lubię takie lokalne ciekawostki, o których normalnie bym nie usłyszał.
Wspólne sobotnie keszowanie z Ciacholem i KLAB-em. Po bardzo długim spacerze powrotnym z Ciepielowa spróbowaliśmy jeszcze raz z keszem, z którym mieliśmy problemy idąc w przeciwnym kierunku. Po małej walce udało się go w końcu Leszek wypatrzył go zakopanego w trawie - odłożyliśmy go gdzie trzeba, dodatkowo zabezpieczając przed ponownym wypadnięciem. Do WIS-u wciąż brakuje paru skrzynek, więc trzeba jeszcze będzie wrócić na pozostały fragment i dokończyć projekt ;)
Wspólne sobotnie keszowanie z Ciacholem i KLAB-em. Klasyka z serii, poszło błyskawicznie. W odróżnieniu od drogi powrotnej, bo tutaj zakończyliśmy drogę w stronę Nowej Soli z lekkim niedowierzaniem sprawdzając ile musimy przejść z powrotem do samochodu ;).
Wspólne sobotnie keszowanie z Ciacholem i KLAB-em. Tu mimo tytułu coś nieco innego (choć rozwiązanie widziane już na innym odcinku serii), takie rozwiązanie jak zwykle się podoba. A Leszkowi to jeszcze bardziej spodobało się hasło z nowosolskiej tablicy ;)
Wspólne sobotnie keszowanie z Ciacholem i KLAB-em. Chwila zastanowienia czy właściwie liczymy, po udaniu się na kordy okazało się, że tak ;). Z keszem bez problemu, poszło sprawnie.
Wspólne sobotnie keszowanie z Ciacholem i KLAB-em. Ten się podobał, głównie dlatego że takie elementy są problematyczne i ciężko je ze sobą porządnie połączyć, a tu wszystko trzyma się tak jak autor zaplanował.
Poniedziałkowe keszowanie po ZG. Czas na zabawę z drzonkowskimi mostami, które długo czekały na liście "do zrobienia", a i co tam jeszcze w okolicy jest też trzeba odhaczyć. Tutaj poszło zaskakująco sprawnie, keszyk ukazał się właściwie od razu. Solidna wielkość to dorzuciłem krecika.